Z lekkiego tchnienia
Ściany owej pracowni
i sufit i podłoga
to są właściwie okna
z widokiem wprost na Boga
To pastelowe światło
choć przy Jasności gaśnie
uparcie obiecuje
że żyć się będzie jaśniej
Ten anioł bystrooki
stróż boskiej perspektywy
naprawia sztywność ręki
spojrzeniem nieco krzywym
Te farby oraz kredki
zdrajczynie wrażliwości
za barwą tajemnicy
drążą do szpiku kości
Tu kwiaty się maluje
i góry i dziewczęta
tak jak to dusza czuje
i ciało jak pamięta
I patrzy się i widzi
i słucha się i słyszy
jak życie lekko biegnie
jak biegnąc - lekko dyszy
Cóż ściany tej pracowni
i sufit i podłoga
powstają ot, po prostu
z lekkiego tchnienia Boga
Antoni Gazda, 17.06.2004